Choć idealna jest sytuacja, w której nie pożyczamy pieniędzy opierając się wyłącznie na naszych oszczędnościach, niekiedy trudno jest uniknąć wsparcia z zewnątrz. W takim przypadku warto zastanowić się nie tylko nad tym, czy jest nam ono naprawdę potrzebne, ale i nad tym, jakie działania powinniśmy podejmować, jeśli zależy nam na tym, aby nie okazało się ono wstępem do bardzo poważnych problemów.
Pożyczka, czy kredyt – sztuka mądrego wyboru
Jeszcze nie tak dawno mogliśmy usłyszeć o tym, że mając możliwość wyboru, zawsze powinniśmy zwracać się ku kredytom uznawanym za bezpieczniejsze niż pożyczki pozabankowe. Dziś nie jesteśmy już o tym przekonani, okazuje się przy tym, że „chwilówek” nie potępiają nawet ekonomiści. Pamiętajmy zatem przede wszystkim o tym, że nie ma produktu finansowego idealnego bez względu na okoliczności oraz atrakcyjnego bez względu na to, kto stara się o niego. Pułapki czekają zarówno na kredyto-, jak i na pożyczkobiorców, a propozycja interesująca z naszego punktu widzenia, komuś innemu może wydać się co najmniej podejrzana.
Jak zatem dokonać mądrego wyboru, skoro nie ma wskazówek, które pomogłyby nam w tym? Idealna jest sytuacja, w której starannie analizowalibyśmy wszystkie oferty przygotowywane przez banki i pozabankowe instytucje finansowe. Niestety, w zdecydowanej większości przypadków nie mamy czasu na takie praktyki, a do tego wydaje się nam, że brak jest nam również wiedzy, która pozwoliłby na realizację takiego celu. Jeśli więc sami nie jesteśmy w stanie przygotować sobie wartościowego porównania, powinniśmy bazować na rozwiązaniach dostarczanych nam przez inne osoby. W sieci nie brakuje już nie tylko rankingów kredytów gotówkowych, ale także zestawień pozwalających nam na zorientowanie się, jakie pożyczki pozabankowe są najbardziej interesujące. Nie można zakładać, że wszystkie opierają się na kryteriach jedynie merytorycznych, warto jednak zapoznać się z ich treścią i skorzystać z zawartych w nich informacji.
Umowa z pożyczkodawcą
Pożyczki pozabankowe wcale nie muszą skazywać nas na poważne problemy, nie są też gwarantowanym wstępem do spirali zadłużeniowej. Ciągle jednak należy liczyć się z tym, że wśród pożyczkodawców znajdziemy znacznie więcej nieuczciwych partnerów handlowych niż wśród pracowników banków komercyjnych. Niestety, udowodnienie im winy jest procesem długotrwałym i często wcale nie zwalnia nas z obowiązku spłaty zadłużenia mimo coraz poważniejszych problemów. Warto zatem zastosować zasadę ograniczonego zaufania i jeszcze przed podpisaniem umowy z pożyczkodawcą poświęcić uwagę na analizę jej treści.
W tym miejscu pojawia się zresztą pierwszy problem, okazuje się bowiem, że trudno o przepisy, które definiowałyby w sposób jednoznaczny i uniemożliwiający dokonywanie odstępstw to, jakie treści powinny znaleźć się w umowie podpisywanej z parabankiem. Niektóre pozabankowe instytucje finansowe wykorzystują ten fakt, pamiętajmy zatem, że możliwość wyboru, jaką oferuje nam współczesny rynek usług finansowych sprawia, że wcale nie jesteśmy zobligowani do współpracy z nimi. Zakończmy ją zatem natychmiast, gdy tylko usłyszymy, że możliwość wglądu do umowy przed jej podpisaniem jest dodatkowo płatna, pracownik parabanku nie może nam jej przedstawić z obawy o to, że pracujemy dla konkurencji albo, że umowa obowiązuje w momencie podpisania, a projekt, który otrzymujemy może być jeszcze poddawany pewnym modyfikacjom.
Zapisy w umowach, które powinny zwrócić naszą uwagę
Jednym z najbardziej niepokojących zapisów jest ten, który mówi o zmiennym oprocentowaniu, tego rodzaju umowie z pożyczkodawcą warto więc przyjrzeć się ze szczególnym zainteresowaniem. Zazwyczaj pojawia się on w przypadku ofert, które kuszą wyjątkowo atrakcyjnym oprocentowaniem nominalnym, gdy jednak wczytamy się w treść dokumentu, który musimy podpisać szybko zorientujemy się, że na zyski możemy liczyć jedynie przez kilka pierwszych miesięcy spłacania zobowiązania. Zmienne oprocentowanie nie jest jednoznacznie gorsze od stałego, może być jednak niebezpiecznym narzędziem w ręku pożyczkodawcy, który nie ma uczciwych zamiarów.
Niepokojące okazują się również informacje o kaucji przewidzianej w umowie. W praktyce oznacza to, że klient pożycza mniej pieniędzy niż wynikałoby to z dokumentu, dodatkowa kwota stanowi zaś zabezpieczenie dla parabanku wykorzystywane w przypadku problemów z terminową realizacją zobowiązania. Niestety, kaucja może tylko zwiększyć problemy pożyczkobiorcy, gdy bowiem problemy z terminową spłatą przez niego rat przyczynią się do zerwania umowy z parabankiem okaże się, że będzie on musiał oddać jeszcze więcej pieniędzy, niż pożyczył.
Niebezpieczna może być też stwarzana pożyczkobiorcy możliwość przesunięcia spłaty raty. Samo rozwiązanie jest wyjątkowo atrakcyjne, często okazuje się jednak, że ma swoją cenę, która nie jest podana w druku reklamowym, zapisano ją jednak w umowie. Niekiedy o możliwość przesunięcia czasu spłaty raty o miesiąc jest przywilejem, którego koszty są porównywalne z tymi, jakie generuje sama rata. W praktyce oznacza to, że nie ma mowy o rozwiązaniu, które możemy uznać za naprawdę opłacalne.